5 lip 2011

Powstanie pierwszego na Wileńszczyźnie oddziału AK i jego katastrofa

Podporucznik Antoni Burzyński
Pierwszy na Wileńszczyźnie oddział AK powstał na terenie powiatu postawskiego. Sytuacja w powiecie wymusiła powstanie polskiego oddziału partyzanckiego, do którego mogliby zgłaszać się zagrożeni represjami niemieckimi młodzi obywatele narodowości polskiej, ażeby ukryć się przed wywózką na roboty przymusowe do Niemiec, wcieleniem do zmilitaryzowanych organizacji niemieckich lub wstępowaniem do coraz silniej działającej na terenie powiatu, partyzantki sowieckiej  http://postawyiokolice.blogspot.com/2012/01/sowieccy-partyzanci.html

Porucznik Antoni Burzyński „Kmicic”, po ucieczce z obozu internowanych we wrześniu 1939r. na Litwie oraz zdekonspirowaniu się w Wilnie, zamieszkał na terenie powiatu postawskiego, we wsi Kupa (koło Jeziora Narocz), obok Kobylnika, u braci Głowackich (członków polskiej konspiracji).

Na potrzeby przyszłych działań zbrojnych rozpoczął tu odbudowę siatki konspiracyjnej, która działała w całym powiecie postawskim od końca 1939 roku, ale została częściowo zniszczona przed wojną przez NKWD. Po uzyskaniu zgody Komendy Wileńskiego Okręgu AK „Kmicic” rozpoczął tworzenie oddziału w marcu 1943r. Już 25. marca, we wsi Bryle, przyjął przysięgę od pierwszych zgłaszających się ochotników oddziału „Burza”.

W ciągu najbliższych dwu tygodni napływ ochotników był tak duży, że pozwolił na pierwsze wystąpienie przeciw okupantom. W połowie czerwca 1943r. stan osobowy oddziału „ Burza” wynosił około 120 żołnierzy. Niektóre działania bojowe oddziału przedstawiam poniżej:
  • 6.07.1943r. – nieudany zamach na kreisleitera Miadzioła.
  • 11-12.07.1943r. – Koło Straczy. Zasadzka na niemiecką kolumnę motorową.
  • 26.07.1943r. – Mikolce. Bój z Niemcami.
  • 7. 8.1943 – Łyntupy. Bój z Litwinami.
  • 7.08. 1943 – Okolice Miadzioła. Przepędzenie partyzantów sowieckich.
  • 1/2.08.1943r. – Duniłowicze. Rozbicie garnizonu niemieckiego.
  • 10.08.1943r. – Jezioro i zaścianek Czećwierć. Bój z policją białoruską.
  • 14/15.08.1943r. – Żodziszki. Rozbicie garnizonu niemieckiego.
Największą operacją bojową "Kmicicowców" było rozbicie oddziału żandarmerii niemieckiej i policji białoruskiej w nocy z 4. na 5. sierpnia 1943 r. w okolicach wsi Kobylnik powiatu postawskiego. Żandarmi i policjanci z Kobylnika, zagrożeni aktywnością polskiego podziemia i partyzantów, postanowili wycofać się do sąsiedniego Miadzioła, w którym stacjonował duży niemiecki garnizon. W tym celu sformowali kolumnę złożoną z około dwudziestu furmanek, z taborami i zaopatrzeniem, oraz stado 150 sztuk zarekwirowanego bydła. Partyzanci "Kmicica" urządzili zasadzkę na wrogów około 2 km od Kobylnika.

Były partyzant AK, Wacław Szewieliński „Zawisza”, później wspominał: „[...] Ja brałem udział w zasadzce przygotowanej na Niemców opuszczających miasteczko Kobylnik. Całkowicie rozbito oddział żołnierzy niemieckich. Zdobyto przy tym dużo broni i sprzętu. Zabrano Niemcom wszystko, nawet bydło, które pędzili, doprowadzając je do bazy „B”. Tą akcją dowodził osobiście „Kmicic”. Pozostałych przy życiu Niemców rozbrojono i puszczono żywych. [...] Byliśmy szczęśliwi, a w żyłach mocno pulsowała krew po dobrze wypełnionym obowiązku względem ojczyzny...”. Akowcy podczas tej operacji stracili tylko jednego zabitego.

Na tym samym terenie powiatu postawskiego działała brygada partyzantki sowieckiej im. Woroszyłowa, dowodzona przez byłego obywatela polskiego, nauczyciela i komunisty, Fiodora Markowa, który nawiązał kontakt z por. „Kmicicem” i zaproponował spotkanie w celu uzgodnienia wspólnych działań przeciwko Niemcom. Do spotkania doszło 19. czerwca 1943r. i na nim ustalono wspólne hasła rozpoznawcze, potrzebę następnych spotkań i wymianę informacji o dyslokacji wojskowych i policyjnych jednostek okupacyjnych.

W końcu czerwca 1943r., w porozumieniu z Fiodorem Markowem, por. „Kmicic” założył dwie bazy w pobliżu Jeziora Narocz: bazę „A” dla żołnierzy, w pobliżu bazy partyzantów sowieckich, i bazę „B” gospodarczą (nad rzeką Naroczanką). Masowy napływ ochotników do oddziału spowodował, że w pierwszej dekadzie sierpnia 1943r. stan osobowy wzrósł do prawie 250 żołnierzy.

Dowództwo oddziału „Burza” przedstawiało się następująco:

  • Antoni Burzyński „Kmicic” – komendant oddziału
  • Zygmunt Niciński „Boryna” – szef sztabu
  • Józef Wiśniewski „Ostróg” – oficer informacyjny
  • Władysław Chojecki „Podbipięta” – dowódca żandarmerii
  • Edward Kilczewski „Ostrowski”– dowódca 1. plutonu szkolnego i komendant bazy „A”
  • Kazimierz Wróblewski „Janusz” – dowódca 2. plutonu
  • Mieczysław Kitkiewicz „Kitek” – dowódca 3. plutonu
  • Antoni Rymsza „Maks” – dowódca zwiadu konnego
  • Wiktor Wasiłkojć „Tata” – komendant bazy „B”

22. sierpnia 1943r. z opóźnieniem obchodzono święto Wojska Polskiego, przesunięte o tydzień w związku z ostatnią akcją. Była msza polowa, defilada partyzantów, uroczysty obiad. Uroczystość trwała do późnej nocy. Uczestniczył w niej (jako gość) również Markow ze swoimi dowódcami. Podczas rozmów z Markowem pojawiła się propozycja wspólnego polsko-radzieckiego ataku na silny niemiecki garnizon w Miadziole (powiat postawski). Tak więc, gdy w kilka dni później F. Markow przysłał zaproszenie do swojej bazy na rozmowy w celu ustalenia szczegółów tej akcji, niczego niepodejrzewający „Kmicic” i szef sztabu „Boryna” (Zygmunt Niciński) pojechali tam bryczką na czele kilkuosobowej delegacji. Było to 26. sierpnia rano.

Po kilku godzinach, około południa, bryczka wróciła do bazy. Wysiadło z niej kilku oficerów radzieckich oraz „Boryna”, który szedł dziwnie wyprostowany, bo miał przystawiony do boku pistolet. Wydał rozkaz zbiórki bez broni. W tym czasie około 1000 Sowietów (trzy brygady wilejskiej partyzanckiej strefy) bezszelestnie zbliżało się do bazy „A”, otaczając ją szczelnym pierścieniem. Zaskoczenie było całkowite. Nikt nie zdążył chwycić za broń. Samo rozbrojenie odbyło się w zasadzie bez ofiar: jedynie partyzant „Brzózka” (Franciszek Szurpicki) rozerwał się granatem. W tym samym czasie i w podobny sposób odbyło się rozbrojenie bazy „B”. Ogółem rozbrojonych i schwytanych zostało około 150 polskich partyzantów.

Po pewnym czasie do polskiej bazy przybył Markow i do siedzących na ziemi, pod lufami, partyzantów przemówił, zaczynając od słów: „Zdorowo rebjata!”.... (cisza), „Czołem żołnierze!”... (kompletna cisza). A następnie powiedział: „Ja dostał rozkaz z Moskwy, aby rozbroić polski oddział, bo jego dowództwo prowadziło wrogą politykę wobec ZSRR. Ale wam nie ma się czego obawiać, bo nikomu nic się nie stanie, na co ja daję oficerskie słowo honoru. Dostaniecie broń i nowe dowództwo i będziecie działać wspólnie z partyzantką sowiecką”.

Ile warte było słowo honoru Markowa, okazało się już wkrótce. Aresztowanych akowców przesłuchiwał oficer NKWD, sowiecki Litwin, towarzysz "Ber" (Jonas Wildżunas), oraz N. Osienienko - szef wywiadu brygady F. Markowa. Po szczegółowych przesłuchaniach polskich partyzantów podzielono na dwie grupy. Około 90 z nich szantażem wcielono do nowo utworzonego „polskiego” oddziału partyzanckiego im. Bartosza Głowackiego, który miał pozostawać pod zwierzchnością radziecką i być podporządkowany polskim władzom komunistycznym w Moskwie. Na dowódcę wyznaczono „Zaporę” Antoniego Mroczkowskiego, byłego podoficera WP zwolnionego z wojska za pijaństwo, który już od pewnego czasu współpracował z Sowietami.

Partyzantka z tego oddziału, Janina Wasiłojć "Jachna", wspominała: "Gdy zaczęto wypuszczać w teren patrole zaopatrzeniowe, to wysłany po żywność nie wracał.... Przydzielono nam wówczas politruka, polskiego Żyda, Moreckiego. Wtedy też rozbroili nas po raz drugi. Już nie tworzyli z nas nowego oddziału, tylko porozdzielali nas po różnych oddziałach sowieckich. Ostatniej nocy, przed odesłaniem na sowiecką bazę, pomogła nam w ucieczce żona naszego politruka, pani Lusia. Dała nam przepustkę ze stemplem swego męża i my dzięki niej uciekaliśmy w siedem osób. Dostałam też od niej pistolet. Szliśmy do folwarku Buraki, którego właścicielami byli przyjaciele moich rodziców – państwo Poniatowscy...”.

Pozostali partyzanci, uznani za element niepewny politycznie, zostali na rozkaz Markowa zamordowani wraz z „Kmicicem” i innymi członkami dowództwa oddziału (oraz 10-20 członkami terenowej organizacji AK z okolicznych wsi). Kilka dni później rozstrzelano jeszcze około 30 ludzi z tych, którzy wcześniej byli wcieleni do radzieckiego oddziału im. B. Głowackiego. Łącznie w radzieckim obozie, na terenie tzw. bazy litewskiej, zamordowano około 90-100 partyzantów i członków polskiego podziemia.

Rozbrojenia uniknęło około 100 partyzantów „Kmicica”, którzy podczas ataku Sowietów znajdowali się w terenie (patrole, urlopy, leczenia). Partyzanci ci wkrótce skupili się wokół „Łupaszki” Zygmunta Szendzielarza, którego komenda wileńskiego okręgu AK mianowała następcą „Kmicica”, zaniepokojona zbytnim zbliżeniem tego ostatniego z Sowietami. W okolicach Jeziora Świr, w rejonie wsi Niedroszla, rozpoczęto formowanie 5. Brygady AK pod dowództwem „Łupaszki”.

Ocaleni „Kmicicowcy”, a byli to w większości mieszkańcy powiatu postawskiego, walczyli w 5. brygadzie AK do końca.

P.S.
Między wsiami Falewicze i Olechniszki powiatu (rejonu) postawskiego Białorusu, na terenie już nieistniejącego folwarku Buraki, znajduje się polski cmentarz wojenny. Pogrzebano tu powstańców 1863 r., czternastu żołnierzy WP o nieustalonej tożsamości poległych w 1920r. Spoczywają tu także czterej żołnierze Armii Krajowej z oddziału. „Kmicica”. Na ich grobach stoją proste betonowe krzyże. Trzech z nich poległo w starciu z policją białoruską z Postaw, pod zaściankiem Czećwierć. Są to:
  1. Chrzczonowski Jan „Wred”, poległ 10.08.1943r.
  2. Duszyński N., poległ 10.08.1943r.
  3. Markiewicz Władysław „Sęk”, poległ 10.08.1943r.
  4. Bałachwiej Wiktor „Wit”
Przy wejściu na cmentarz ustawiono pomnik zwieńczony krzyżem. Obok poległych powstańców (1863), żołnierzy (1920) i akowców (1943), spoczywają tu także Antonina i Marian Poniatowscy – rodzeństwo, które przez wiele lat (do 1983r.) opiekowało się tym miejscem. Podczas wojny byli oni członkami polskiego podziemia; nie udało się ich zdekonspirować ani Niemcom ani później Sowietom.

Warto dodać, że teren byłego powiatu postawskiego był ośrodkiem polskiej konspiracji także po zakończeniu wojny, a jak wynika z archiwów radzieckich, ostatni poakowscy partyzanci zginęli w walce z bezpieką pod Kobylnikiem dopiero w 1956r. Pisałem o tym w artykule "Partyzancki antysowiecki ruch na Postawszczyźnie i w innych regionach Białorusi w latach 1944 – 1956. http://postawyiokolice.blogspot.com/2012/05/partyzancki-antysowiecki-ruch-na.html

W 1992 r., na dziedzińcu kościoła w Kobylniku (teraz Narocz), wrocławska Straż Mogił Polskich na Wschodzie uhonorowała pomordowanych akowców i innych poległych stalowym krzyżem ze stosowną tablicą w języku polskim.

Zdjęcie wykonane najprawdopodobniej jesienią 1943 r., i przedstawia dawnych "Kmicicowców" w szeregach brygady "Łupaszki". Na tej fotografii drugi z lewej - to "Budzik", który poległ później w bitwie w Worzianach
Zdjęcie wykonane najprawdopodobniej jesienią 1943 r., i przedstawia dawnych "Kmicicowców" w szeregach brygady "Łupaszki".













Z prawej strony - słynny "Kmicicowiec", wachmistrz Antoni Rymsza "Maks". Póżniej walczył w 5-j brygadzie AK u sławnego "Łupaszki" Zygmunta Szędzielarza. Z lewej strony - dowódca 4-j brygady AK "Narocz" Longin Wojciechowski. Zdjęcie z 1944r.
Dowódca radzieckiej partyzanckiej brygady "im.Worosziłowa" Fiodor Markow.

Baza "Kmicica" w pobliżu jez. Narocz
Folwark Buraki na polskiej mapie wojskowej
Folwark Buraki (Postawski rejon Białorusi). Szyld na pomniku.

7 komentarzy:

  1. 20.01.2009 zmarła Aldona Rymsza ps. Aldona, sanitariuszka V Wileńskiej Brygady majora Łupaszki, żona Antoniego Rymszy ps. Maks, dowódcy kawalerii w V Brygadzie w okresie wileńskim. Urodziła się się 29 czerwca 1921r. w Małyszkach, w powiecie postawskim jako najstarsza z czterech córek w szlacheckiej rodzinie. W młodości należała do harcerstwa, w Brygadzie od 1943 roku. Miałem niewyobrażalny zaszczyt znać ją osobiście.
    Państwo Rymszowie mieszkali po powrocie Antoniego Rymszy z łagrów w Prochowicach aż do śmierci, i zostali pochowani na cmentarzu w Prochowicach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cale Prochowice znalo Panstwa Rymszow osobiscie

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwala polskim zolnierzom podziemia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aby pamięć o Nich nigdy nie zginęła ! Cześć Ich pamięci !

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie przeczytałem książkę "Łupaszka" są to trzy tomy w jednej oprawie. Porażająca lektura. Warto przeczytać aby uwidocznić podłość okupanta ale też zdradę jakiej dopuścili się ci którzy niepodległości powinni bronić. Niszcząc tych którzy w obronie ojczyzny stanęli po właściwej stronie. Mam nadzieję że jeśli żyją plują sobie w gęby gdy patrzą w lustra...Los chciał że nie wiedząc nic o Ż.W bywałem w okolicach Lęborka a teraz mieszkam blisko Prochowic z książki dowiedziałem się o tym zbiegu okoliczności więc na pewno zapalę świeczkę człowiekowi, którego miłość do ojczyzny, patriotyzm jest godny najwyższych zaszczytów.

    OdpowiedzUsuń
  6. https://web.facebook.com/AntoniRymsza/?ref=bookmarks

    OdpowiedzUsuń
  7. Wieczna pamięć wiernym synom umęczonej polskiej ziemi, patriotom - Żołnierzom Niezłomnym - podkomendnym majora "Łupaszki"!

    OdpowiedzUsuń