13 paź 2018

Człowieczy los napisany historią

Władysław Zacios. Postawy, 1939 rok

Galicja – zabór austriacki

    Władysław Zacios urodził się dnia 11 listopada 1892 roku we Lwowie, jako szóste dziecko spośród siedmiorga rodzeństwa, w Polsce, pod zaborem austriackim w rzemieślniczej rodzinie w Galicji. Ojciec był stolarzem artystycznym - boazernikiem. Matka zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Dnia 13 listopada 1898 roku został ochrzczony przez ks. kapelana Walentego Cichego w Szpitalu Głównym we Lwowie. Dzieciństwo i młodość spędził w Przemyślu, do którego rodzice przenieśli się w poszukiwaniu pracy. Tutaj ukończył trzy klasy gimnazjalne.

     Władysław Zacios, syn Franciszka i Tekli z Sikorów, miał 16 lat i trwały wakacje, kiedy I wojna światowa przerwała mu dzieciństwo i edukację, lecz gdy doszedł do pełnoletności i w roku 1916 podjął pracę na kolei w Przemyślu, w charakterze pomocnika magazyniera, 15 sierpnia 1917 roku został wysłany przez austriackiego zaborcę na włoski front I wojny światowej w Alpy do walki Austriaków z Niemcami przeciw Włochom, gdzie jako młodego człowiek lat 19, spotkała go wojenna zaprawa i przeżył niewyobrażalny głód, mróz i wojenny strach, a szacunek do chleba zachował do śmierci.

     Na froncie włoskim na zboczach Alp, wraz z innymi polskimi żołnierzami, spał na gołej ziemi pod namiotami wykonanymi z płaszcza i broni, budząc się przymarznięty do zlodowaciałego podłoża i skostniały z zimna, a głód był tak wielki, że zbierając okruchy mizernie przydzielanego chleba, żołnierze łapali na nie wróble, czyniąc naziemne pułapki ze zmyślnie ustawionych cegieł lub kamieni, wokół których rozsypywali te okruchy wabiąc ptaki, a kiedy wpadł jakiś wróbel, to żywiło się nim kilku zaprzyjaźnionych żołnierzy, gotując wróbla w wojskowej menażce i to w tajemnicy przed innymi, aby nie wyrwano im tej zdobyczy z ust. W końcu wróbli zaczęło brakować.

Koniec I wojny światowej


     Gdy zakończyła się I wojna światowa, dnia 6.11.1918 powrócił do Przemyśla, a dnia 12.11.1918 wstąpił do I Pułku Artylerii Lekkiej Legionów Wojska Polskiego, w którym walczył z Ukraińcami o polski Przemyśl i Lwów, gdzie został kontuzjowany pod Lwowem, po czym przeniesiony do służby administracyjnej, którą wykonywał do końca 1920 roku. W 1921 roku został podoficerem zawodowym w służbie administracyjnej w stopniu plutonowego. W roku 1922 został oddelegowany do Warszawy i uzupełnił wykształcenie przerwane wojną, kończąc 5 klas gimnazjalnych.

Niepodległa Polska dwudziestolecia międzywojennego


    Dwudziestolecie międzywojenne wolnej Polski dało ludziom chwilę oddechu i pozwoliło wzmocnić i odbudować kraj, a także wzmocnić armię. W roku 1923 brał udział w wielkich ćwiczeniach wojskowych Wojska Polskiego na poligonie rembertowskim pod dowództwem generała broni Tadeusza Rozwadowskiego, a w roku 1924 ukończył wojskowy Kurs Metodyczno-Pedagogiczny oraz Kurs Spółdzielczy w Wilnie.

     W roku 1926 w Wilnie zawarł związek małżeński ze Stanisławą Rybaczkówną, która ukończyła Seminarium Nauczycielskie w Wilnie i była niezwykle piękna. W latach 1927-1930 na świat przyszło ich dwoje dzieci: Wanda i Leszek. W latach 1934 – 1935 uczęszczał do Szkoły Powszechnej dla Dorosłych w Wilnie w celu uzupełnienia wykształcenia przerwanego I wojną światową. W roku 1935 zdał egzamin z materiału naukowego siedmioklasowej szkoły powszechnej. W roku 1936 ukończył Kurs Magazynierów Kolejowych z Praktyką.

     Dnia 5 maja 1938 roku otrzymał brązowy medal za długoletnią służbę. Z końcem 1938 roku zdał egzamin na urzędnika w administracji cywilno-państwowej, został zwolniony z wojska w stopniu ogniomistrza i otrzymał posadę w administracji cywilno-państwowej w Powiatowej Komendzie Uzupełnień w Postawach, gdzie pracował do 17 września 1939 roku, czyli do sowieckiej agresji przeciwko Polsce.

    Na zakończenie kariery wojskowej, dnia 11 listopada 1938 roku, jako ogniomistrz tytularny, Władysław Zacios otrzymał Srebrny Medal za Długoletnią Służbę, przyznany przez Dowódcę I Dywizji Piechoty Legionów, pułkownika Wincentego Kowalskiego.

II wojna światowa. Okupacja sowiecka


     Nie minął rok spokojnego życia w Postawach, gdy nagle wybuchła II wojna światowa. W czasie ogłoszeniu mobilizacji Władysław spakował rzeczy, do których córka włożyła mu figurkę św. Andrzeja Boboli, aby czuwał nad ojcem. Po uderzeniu na Polskę przez sowietów, kiedy sytuacja kraju okazała się beznadziejna i po przegranej kampanii wrześniowej, miał do wyboru dwa wyjścia: albo wrócić do rodziny, do Postaw, zajętych już przez sowietów albo wraz z innymi żołnierzami WP uciec przez granicę. Wybrał powrót do Postaw, do rodziny, choć takich powracających, jak on, ostrzegano przed rozpoczętymi już wywózkami całych rodzin na Sybir. Uważał jednak, że przynajmniej będą razem, gdziekolwiek by rzucił ich los.

     Kiedy wrócił do Postaw, był wielokrotnie przesłuchiwany i uwięziony przez sowietów. Uwolniony po kilku dniach, pracował jako rachmistrz w Domu Dziecka im. Stalina w Postawach od 1.05.1940 r. do 1.06.1941 r.. następnie w dniach 1 - 22 czerwca 1941 pracował w cegielni w Postawach, w charakterze kasjera, gdzie stanął po stronie pracowników żądających zapłaty za ciężką pracę i bez wyraźnej zgody sowieckiego okupanta, wypłacił im zaległe pensje, za co został skazany na karę śmierci i posądzony o sabotaż. W oczekiwaniu na wyrok trafił do więzienia. Pod wpływem stresu osiwiał w ciągu jednej nocy.

     Ludzie, którym wypłacił pieniądze, chcąc uratować jego życie, zwrócili sowietom całą pobraną kwotę. Mówili, że Władysław to bardzo dobry i sprawiedliwy człowiek. Nie jest winny niczemu, że to oni żądali wypłaty, bo nie mieli za co żyć. Gdy nad ranem wyczytano jego nazwisko i przyszło dwóch NKWDzistów, był pewien, że idzie na śmierć, na rozstrzelanie, lecz puścili go wolno. Radości nie było końca. Władysław zawsze z tęsknotą wspominał ludzi mieszkających w Postawach. Otóż dzięki nim zawdzięcza życie.

Okupacja niemiecka


    Następnie nadeszła niemiecka okupacja Postaw i Wilna, gdy Niemcy ruszyły na Rosję, aż pod Moskwę, (1941) i zajęły tereny polskie okupowane przez Rosjan, same stając się okupantami. Władysław pracował wtedy w charakterze rachmistrza w Urzędzie Gminy w Postawach. Tym razem był przesłuchiwany przez Niemców, dlaczego uniknął kary śmierci z rąk sowietów, gdyż zazwyczaj nie są oni tacy łaskawi. Wytłumaczył, że sowieci postąpili sprawiedliwie, ponieważ naprawił swój błąd i wszystkie wypłacone pieniądze zostały zwrócone. Niemców zadziwiła taka solidarność ludzi i fakt oddania przez nich pieniędzy, aby uratować jednego człowieka. Dali spokój.

Sowiecki obóz pracy przymusowej


    Podczas ponownej sowieckiej okupacji, kiedy przebywał w Wilnie po akcji „Ostra Brama” zaostrzyły się represje wobec Polaków. Pracował wtedy jako strażnik pojazdów mechanicznych od 1.10. 1944 r. do 10 .01. 1945 r., ale dnia 10 .01. 1945 roku został wywieziony z łapanki do obozu pracy przymusowej NKWD dla jeńców polskich do Stalinogorska pod Moskwą, gdzie wraz z innymi polskimi jeńcami wojennymi pracował przymusowo w katorżniczych warunkach jako górnik-ładowacz. Trafił tam na kilka miesięcy przed końcem wojny. Żona od przypadkowych ludzi dowiedziała się o aresztowaniu. Strach i żal ścisnął jej serce. Pracował przymusowo w katorżniczych warunkach, jako górnik-ładowacz w "szachtach" w kopalni Bobryk Doński, pod Stalinogorskiem k/Moskwy, gdzie węgiel wydobywano na czworakach w szybie do połowy zalanym wodą, a wchodząc do szybu nie było pewności, czy się z niego wyjdzie. Po dłuższym czasie takiej pracy nabawił się krwiomoczu i pylicy.

Próżarka i dwa związane rękawy


    W łagrze, ubrudzone koszule wrzucano hurtem do próżarki, nie otrzymując nigdy swojej powrotnie, gdyż odbiór polegał na zasadzie, kto pierwszy ten lepszy. Pewnego razu wrzuciwszy do próżarki całą koszulę, otrzymał dwa związane na plecach rękawy. Próżarka służyła do odwszawiania przy pomocy wysokiej temperatury. Zabijała wszy odzieżowe. Takie było ogólne obozowe pranie. Uwięziony został na pięć miesięcy przed końcem II wojny światowej, a gdy wojna skończyła się dnia 8.05.1945 r. to przetrzymano go do roku 1946.

     Przebywał tam do 1 lutego 1946 roku, mimo że wojna skończyła się w 1945 roku. Dnia 10 lutego 1946 roku powrócił z obozu pracy przymusowej ze Stalinogorska do Wilna, skąd dnia 4 marca 1946 roku wyjechał na Ziemie Odzyskane do Szczecina i podjął pracę urzędnika administracji Inspekcji Maszynowej w nieistniejącej obecnie Hucie „Szczecin”.

Repatriacja


    Gdy tylko powrócił z łagru do Wilna i spotkał się z rodziną, postanowił jak najszybciej wyjechać na Ziemie Odzyskane. Wyjechali dnia 4.03.1946. Zabrali ze sobą wspomnienia, tęsknotę i żal oraz słowa zakazanej piosenki śpiewanej w podróży - "Wilnianie, czy wam nie żal", którą śpiewali na melodię - "Góralu, czy ci nie żal".

Pieśń Wilnian


I
Wilnianie, czy wam nie żal odchodzić od Góry Zamkowej,
Błękitnych Wilii fal i Ostrobramskiej Królowej?
Wilnianie, czy wam nie żal, czy wasze serca to stal?
(refren)
Nie stal nasze serca, nie głaz, będziemy tęsknić nie raz.
Będziemy serca okruchem tu wracać myślą i duchem!
Choć drogi nam każdy próg, los każe iść nam za Bug!
II
Wilnianie, czy wam nie żal, że lasy tnie obcy drwal,
Że ktoś obcy orze i w naszym panoszy się dworze?
Wilnianie, nie gniewa to was, czy wasze serca to głaz?
(refren)
Nie stal nasze serca, nie głaz, będziemy tęsknić nie raz.
Będziemy serca okruchem tu wracać myślą i duchem!
Choć drogi nam każdy próg, los każe iść nam za Bug!

     Dnia 9.03.1946 r. byli już w Olsztynie, skąd wyruszyli do stacji Bydgoszcz. Do Szczecina dotarli dnia 21.03.1946 roku. Podróż z Wilna trwała 17 dni. Jechali z tęsknotą, opuszczając rodzinne strony, ale cieszyli się, że są razem, że to koniec wojny. Akcja repatriacyjna była dobrze zorganizowana. Państwo Polskie powołało Państwowe Urzędy Repatriacyjne, które zapewniały repatriantom bezpłatne gorące zupy na postojach i transport (ale odpłatny) kolejowy, wagonami typu Franco. Podczas postoju osoba dyżurna z wagonu szła po wiadro zupy z PUR-u. Zupy były smaczne, zawiesiste, gorące i czekały na stacjach kolejowych.

     Jechali w szesnaście OSÓB wagonem Nr 95994 typu Franco. Były to wagony pasażerskie. Jechało w nich po kilka rodzin. Pociągi repatriantów miały długie przestoje, gdyż pierwszeństwo na torach dawano wojskowym pociągom radzieckim, powracającym z łupami z pokonanych Niemiec do Kraju Rad.

Przyjazd na Ziemie Odzyskane


    Repatriantów wysadzono w Stołczynie – Glinkach, północnej dzielnicy Szczecina, zaraz przy wielkim zakładzie przemysłowym, zwanym kiedyś po niemiecku Eisenwerk Kraft, gdzie od razu otrzymali pracę i mieszkania, a nieistniejąca już huta nową nazwę - Huta "Szczecin". Każdy musiał napisać życiorys i znaleźć 2 świadków, że jest osobą, za którą się podaje. I tak zaczęło się nowe życie.

     Władysław Zacios zmarł 10 lutego 1982 roku w wieku 84 lat. Pochowany na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.

  • Biogram i inne materiały udostępnione przez Ewę Bączkowską – wnuczkę Władysława Zaciosa. Serdecznie dziękuję.

Ślub Władysława Zacios i Stanislawy Zacios (Rybaczek), Wilno ul.Popowska 41, dnia 11.04.1926
Władysław Zacios, 1921 rok
Władysław Zacios, Wilno 1933, Zakład Fotograficzny E. Plaskow
Władysław Zacios, Wilno 21.09.1933
Świadectwo

Władysław Zacios z synkiem Leszkiem, Wilno 1933 rok
Władysław Zacios koło jeziora w Postawach. 1939 

2 komentarze:

  1. Trudne losy mieli Polacy na wszystkich frontach świata, pozbawieni ojczyzny i walczący o nią. A jednak przetrwali! Cześć i Chwała Bohaterom!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na zdjeciu trzech kobiet obok Zofi Strupińskiej siedzi matka chrzestna jej syna Jadwiga Jasiukiewicz z d. Pieczarska

    OdpowiedzUsuń